Spotkałem się koło południa z moją dobrą koleżanką, którą bardzo szanuję i lubię, gdyż jest to kobieta o nietuzinkowej osobowości, wysokiej inteligencji i przeolbrzymiej wiedzy z każdej dziedziny życia. Wystarczy nadmienić, że zawsze ogrywała mnie sromotnie w jedną z moich ulubionych gier – „Trivial Pursuit” (dla tych z Was, którzy tej gry nigdy na oczy nie widzieli zapraszam do zerknięcia na Wikipedię). Na pocieszenie siebie dodam, że nie byłem jedynym, którego ogrywała i pewnie ogrywałaby do dzisiaj, gdybyśmy mieli okazję co jakiś czas ‚pyknąć’ partyjkę. Na spotkaniu Ewa odpaliła od razu z grubej rury i bez ogródek, że „mam złe przecinki” – mówiąc oczywiście o moim blogu, którego właśnie czytacie. Cóż było robić? Niczym uczniak zostałem przywołany do tablicy z kredą w dłoni prawej i namoczoną gąbką w dłoni lewej.
Miałem dwa wyjścia: zbagatelizować problem i potraktować to jako nic nie znaczący element naszego spotkania lub zainteresować się i dowiedzieć, co Ewa ma konkretnie na myśli. Wybrałem drugą opcję i wysłuchałem jej uwag chcąc nauczyć się jak najwięcej.
Dlaczego taki wybór? Myślę, że głównym powodem było to, że pisanie moich blogów wynika z pasji i chęci podzielenia się tym, co mnie interesuje, pasjonuje i nakręca do działania i przeżywania/bycia. Jednakże, nie mniej ważne było dla mnie to, że chcę osiągać i utrzymywać wysoką jakość bez względu na obszar, w którym działam, a interpunkcja to przecież nieodzowna część każdego piśmiennictwa. Dlatego też jestem otwarty na wszystko to, co do mnie przychodzi. Biorę to z dobrodziejstwem inwentarza i zastanawiam się jak może mi to pomóc robić różne rzeczy jeszcze lepiej. A jeśli to, co dostaję, do niczego się nie nadaje, to ląduje na śmietniku i więcej się tym nie zajmuję.
Dążę tam, gdzie dąży wielu, choć wiem, że nigdy tam nie dotrę – do doskonałości. Ale to nie jest ważne.
Bo oprócz celu liczy się coś jeszcze – droga.
Bartek Jaślikowski
p.s. uwagi interpunkcyjne mile widziane 😉
W coachingu, choć nie tylko, warto być otwartym na „nowe”. Dobrze jest spoglądać na życie i jego poszczególne wydarzenia z perspektywy otwartości i świeżości początkującego ucznia. To pomaga, umożliwia nie zamykanie się na wszystko, czego jeszcze nie zdążyłem się nauczyć i poznać. Wbrew pozorom codziennie jednak spotykam mnóstwo tych, którzy „uczyć się” nie chcą i nie mają zamiaru. Ja, dzisiaj, zrobiłem inaczej – pojawiła się okazja do nauki i ją wykorzystałem.