Już wczoraj pisałem o Poznaniu dwa słowa, a dzisiaj będzie nieco podobnie, dość blisko, o poznańskich nauczycielach.
Przyjeżdżam do Poznania w celach szkoleniowych raz rzadziej, raz częściej od 2005 roku i mam zawsze to samo, nieodparte i pozytywne wrażenie miejscowych nauczycieli przychodzących na szkolenia. Robiłem z nimi już różne rzeczy – talki sprzedażowo-marketingowe, szkolenia metodyczne krótkie, warsztatowe szkolenia metodyczne całodniowe i inne. Zawsze miałem po nich jedno wrażenie – nauczycielom w Poznaniu się chce, są życzliwi, otwarci i reagujący z zainteresowaniem na to, co się im proponuje.
Nigdy nie miałem problemu z tym, żeby zachęcić poznaniaków do pracy na warsztatach, brania udziału w wymianie myśli, a nawet kwestionowaniu tego, co im proponowałem, jeśli się z tym nie zgadzali i uważali coś zgoła odmiennego. Licząc do dziś dnia, nie przypominam sobie sytuacji, w której nie zgodzili by się ze mną w sposób agresywny i niegrzeczny. Absolutnie nie. Wyrażali swoje odmienne opinie uwzględniając rozmówcę. To jest bardzo ważne, bo świadczy o empatii i uwrażliwieniu na odmienność opinii. A czymże jest odmienność opinii, jeśli nie najzwyczajniej perspektywą przyjętą z innej strony?
Z mojego, oczywiście skromnego w skali populacji doświadczenia, jak do tej pory zawsze było pozytywnie i z dużą ilością fajnej, komunikatywnej i ciepłej energii. Mam nadzieję, że tak będzie tutaj zawsze. Co więcej, mam nadzieję, że takie podejście do rozwoju, jeśli jeszcze nie jest częścią codziennej osobowości nauczycieli w Polsce, będzie się rozpowszechniało, bo jak powiedział jeden mądry facet, mając na myśli nie tylko metodykę, ale również i wszystko inne to, co nienamacalne w uczeniu [atmosfera, osobowość, empatia, etc.]:
„The quality of learning rarely exceeds the quality of teaching„. David A. Sousa
Wygląda więc na to, że poznańscy nauczyciel spełniają sporą część wymaganych „miękkich elementów”. Życzę im tego, żeby w codzienności tego nie zagubili.
BJ
photo by Todd Petrie